Beza to prosta sprawa - tak myślałam dopóki nie spróbowałam jej wypiec. Okazuje się, że beza ma swoje humorki i trzeba obchodzić się z nią jak z jajkiem, dosłownie :) Trzeba dobrze wyczuć swój piekarnik i jeśli nie macie piekarnika z termoobiegiem to trzeba piec bezy "na raty" najpierw jedną później drugą, niestety trwa to bardzo długo (na każdą bezę około 90 minut). Tak wyglądały moje bezy przed pieczeniem.
Składniki na dwie bezy o średnicy 20 cm:
5 białek
3/4 szklanki cukru pudru
łyżka mąki ziemniaczanej
łyżeczka octu
szczypta soli
Białka że szczypta soli ubij na sztywną pianę. Dodaj ocet, mąkę, cukier puder i wymieszaj. Wyłóż dwie blaszki papierem do pieczenia, przyłóż talerzyk o średnicy 20 cm i obrysuj go za pomocą ołówka. Wyłóż masę na papier do pieczenia i przełóż jedną blaszkę do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, na 5 minut. Następnie zmniejsz temperaturę do 150 stopni i piecz przez 90 minut. Wyłącz piekarnik, uchyl drzwiczki i pozostaw bezę aż do wystygnięcia. Beza powinna mieć twardą skorupkę.
Przełożyłam bezę serkiem mascarpone utartym z odrobiną cukru pudru. Niestety jedna beza się nie udała (nie mam termoobiegu, a włożyłam dwie w tym samym czasie). Udekorowałam malinami. Konsystencja całości była niesamowita, beza zniknęła w mgnieniu oka :)